
Stery Swiss - Comp ‘2011
Restauracje ze zbyt bogatym menu podejrzewam i chałturę. Lepsze jedzenie jest tam, gdzie lista dań obejmuje maksymalnie dwie strony. Ze Swiss Comp jest podobnie. Dwie strony z pancerzami z koralików, łożyskami sterów i suportów, kółkami do przerzutek, zaciskami i pedałami platformowymi. Na deser są podkładki pod mostek i nietypowe dekle do sterów ze zintegrowaną śrubą. Oszczędnie.
Jak szwedzki design i... już chciałoby się powiedzieć, że „szwajcarska produkcja”, ale tego określenia, w dosłownym brzmieniu nie przytacza się w materiałach oficjalnych. „Inspirująca siedziba główna w Szwajcarii” musi wystarczyć. My zamówiliśmy stery w sosie własnym. Po pierwsze dlatego, że trasy po prostej nas nie interesują i uważamy, że ścieżka rowerowa jest dobra tylko wtedy, gdy na 100 metrach znajduje się dziesięć zakrętów. Poza tym trudno się było powstrzymać, bo producent deklaruje masę na poziomie 63-66 g. Jakież było nasze wzruszenie, kiedy rzuciliśmy szalki (i całą resztę) na szalę naszej wagi i zobaczyliśmy dwie szóstki! Montaż okazał się banalny, prasa wcisnęła je jak w chromolibdenowe masło. Po pierwszym ustawieniu nie dotknęliśmy niczego. Test trwa już drugi miesiąc, licznik bije, my cały czas kręcimy kierownicą i nic się nie dzieje. Uczciwie musimy przyznać, że nie byliśmy w stanie zgotować im błotnej rzeźni. Więc nie udało się np. przez tydzień moczyć ich w mazi. Lekkość i jakość wykonania świadczą o tym, że można fantastycznie urozmaicić wygląd swojego roweru (5 wersji kolorystycznych) bez kompromisów w dziedzinie masy i jakości działania.
Cena: 199 zł
Masa: 66 g
Reklama