
Nowe napędy szosowe
Najbardziej pierwotnym systemem sterowania przerzutkami jest system linkowy. Prosty w obsłudze, powszechnie zrozumiały, bezpośredni. Ma on tylko jedną wadę – w złych warunkach pogodowych brud przenika do pancerzy, co wzmaga tarcie, które utrudnia zmianę biegów, upośledza precyzję działania i wreszcie wymaga większej siły. Żeby uniknąć tych czynników należy pozbyć się linek i pancerzy. Przełomem okazało się wprowadzenie systemów, w których serwomotory przerzutek przewodowo sterowane były elektronicznymi przełącznikami. System EPS Campagnolo oraz Di2 Shimano potwierdziły swoją skuteczność w wyścigach rangi World Tour, a także w rowerach amatorów. Ale to nie wykorzystuje wszystkich dostępnych metod sterowania przerzutkami bez użycia linek. W dobie powszechnej łączności bezprzewodowej pomiędzy urządzeniami telekomunikacyjnymi, naturalnym okazało się wprzęgnięcie bezprzewodowych łącz do sterowania napędem roweru. Bezprzewodowa transmisja ma ogromną ilość zalet oraz dwie podstawowe wady: prądożerność i skłonność do utraty sygnału. Wystarczy przez kilka lat używać telefonu z bluetoothem, żeby wiedzieć o czym mowa. Dlatego wprowadzenie działającego w rowerze systemu transmisji danych pomiędzy manetkami a przerzutkami nie jest sprawą banalną. Wszystko wskazuje na to, że z tymi problemami zmaga się obecnie FSA, które nad własnym napędem pracuje już od 2008 roku. Potwierdzałoby to wyznanie jednego z marketingowców SRAM-u, który w luźnej rozmowie stwierdził, że Shimano niezwykle ciasno obwarowało patentami swój projekt przewodowy Di2. Domyślamy się, że mógł być to jeden z powodów, dla których SRAM (...)
Cały tekst znajdziecie w bikeBoard 10/2015
Możesz też kupić e-wydanie
Reklama