
Carbonowe koła MTB XC do 5 tys.
Przed decyzją o skorzystaniu z zalet włókna węglowego w obręczy powstrzymują zatem dwie rzeczy: obawa przed nietrwałością oraz cena. Zobaczmy, czy to słuszne argumenty.
W wysokiej klasy rowerach szosowych węglowe obręcze to już standard choć paradoksalnie dominujące w tych rowerach hamulce szczękowe potrafią doprowadzać obręcze węglowe do skraju, albo nawet przekraczać ich wytrzymałość. Zbyt długie tarcie klocków hamulcowych o powierzchnię roboczą może rozgrzać obręcz do temperatur, w których zaczyna topić się żywica spajająca włókna i w efekcie struktura kompozytu ulega rozwarstwieniu. W kolarstwie górskim hamulce tarczowe są już standardem dlatego, nie ma takiego ryzyka a konstruktorzy obręczy mają większe pole do popisu. Lekkość włókna pozwala budować obręcze i sztywniejsze i lżejsze. Ale nie tylko o samą masę chodzi i zdarzają się obręcze metalowe przebijające pod tym względem osiągnięcia kompozytowych. Niektórzy konstruktorzy obręczy węglowych faworyzują jeden z tych parametrów bez obniżania standardów drugiego poniżej dopuszczalnych wartości. Dzięki temu uzyskują lżejsze obręcze przy zachowaniu odpowiedniej wytrzymałości. Znacznie częściej też poszukują większej sztywności bocznej pozwalającej zbudować koła wpływające na poprawę jakości prowadzenia. Carbonowe obręcze przy podobnej szerokości i wysokości mają znacznie większą sztywność i są lżejsze od aluminiowych. Do tego (...)
Cały test znajdziecie w bikeBoard 6/2018 (gdzie kupić). Możesz też kupić e-wydanie.
Reklama