Trenażer to tegoroczna nowości w kolekcji francuskiego potentata branży sportowej. Model łączy w sobie cechy prostego urządzenia mechanicznego z nowymi możliwościami, jakie dają moduł bezprzewodowej transmisji Bluetooth Smart oraz aplikacja na urządzenia mobilne uatrakcyjniająca trening. Niewątpliwym atutem zestawu jest jego cena: 699,99 zł, prawie o połowę niższa w porównaniu do modeli konkurencyjnych marek oferujących podobne możliwości.



Stalowo-aluminiowa podstawa ma podnóżki szerokie na 54 cm, co jest wartością mniejszą o kilkanaście centymetrów niż w konkurencyjnych trenażerach np. Tacxa. Jednak w czasie naszych testów, nawet podczas siłowej jazdy na stojąco, nie mogliśmy narzekać na stabilność jaką zapewnia. In'Ride wyposażony jest w magnetyczny opór regulowany manetką z kierownicy. Ma on sześć poziomów, z których najmocniejszy pozwala generować opór 550 wattów. Rolka po której toczy się opona jest wykonana z elastomeru co sprawia, że mechanizm pracuje bardzo cicho, ale w dłuższej perspektywie będzie ona bardziej podatna na wycieranie niż stalowa. Mechanizm dopasowania pozwala na trenażer założyć rowery z kołami 26” - 27,5'' i 700C. 29'' też wejdzie, wymaga jednak użycia niskoprofilowej opony (szosowej lub slicka).


Ramiona podstawy bardzo łatwo składają się na płasko a mechanizm oporu uchyla się do środka dzięki czemu trenażer, gdy nie jest potrzebny, można bardzo dobrze skompaktować.

Manetka jest dość wygodna w użyciu, bo ławo jest nią kręcić, jednak taka budowa wymaga więcej miejsca na kierownicy niż model na kciuk. Obejma jest zapinana na zatrzask dzięki czemu można ją jednym ruchem zdjąć z kierownicy. Słabą stroną manetki jest zbyt lekko działający mechanizm zapadkowy, przez co łatwo - zmieniając obciążenie - przeskoczyć o dwie, a nawet trzy pozycje zamiast jednej. A to irytuje gdy jesteśmy skupieni na treningu.


Moduł Bluetooth Smart składa się z dwóch elementów i montowany jest na tylnym widelcu. Duży moduł z przodu to zasadniczy nadajnik Bluetooth, ale zarazem także odbiornik sygnałów z magnesu przyczepionego do korby czyli odpowiada za pomiar kadencji. Mały czujnik z tyłu odpowiada za pomiar prędkości. Czujniki przeznaczone są do użytkowania w domu w „ustabilizowanych” warunkach i producent nie zaleca używania ich podczas jazdy „outdoorowej”.

Aplikacja B'Twin Trainer, dedykowana do współpracy z trenażerem, dostępna jest na systemy Android i IOS. Dla B'twina stworzona została przez serwis Kinomap, którego ideą jest udostępnianie geotagowanych filmów rowerowych z z różnych zakątków całego świata, które właśnie dzięki aplikacji można „przejechać” podczas treningu na trenażerze. Aplikacja oferuje tysiące filmów, różnej długości, przebiegające w różnym terenie, w bardzo różnych zakątkach całego świata. Możemy odwiedzić wiele znanych miejsc - od alpejskich przełęczy znanych z TdF, przez nowojorski Central Park, centrum Sydney po wietnamskie bezdroża. Wszystkie filmy to produkcja własna rowerzystów z całego świata i my możemy zrobić tak samo, nagrać swoje ulubione trasy (potrzebna jest kamera z geotagowaniem) i trenować na nich w zimie lub podzielić się z innymi. Filmy które widzimy na ekranie nie są przetwarzane tak jak ma to miejsce w aplikacjach oferowanych przez Tacxa, Elite czy Bkoola czyli nie widzimy na ekranie „siebie” i prędkością pedałowania możemy wpływać na prędkość przemieszczania się względem otaczającego świata. Film jest nagrany i należy go traktować „turystycznie”, jedyne na co mamy wpływ to szybkość jego odtwarzania. Dlatego przy dolnej krawędzi okna, w którym wyświetlany jest film znajduje się wskaźnik prędkości odtwarzania, a my powinniśmy utrzymywać prędkość pedałowania tak, aby prędkość odtwarzania filmu była prawidłowa. Na tym etapie brakło mi na tablecie możliwości włączenia trybu pełnoekranowego, który pozwoliłby lepiej obserwować miejsca, przez które „jedziemy” (część filmów jest naprawdę bardzo ciekawa). Można to rozwiązać poprzez rzucenie obrazu na telewizor, bo aplikacja daje taką możliwość. Jeżeli trasa pokazana na filmie przebiega w terenie górzystym na ekranie zostają wyświetlane komendy jaki poziom oporu włączyć w danym momencie aby zasymulować podjazd który pokonujemy. Największe zastrzeżenia, a nawet irytację, budził we mnie odczyt danych prędkości i związana z tym płynność działania aplikacji. Miałem często wrażenie bardzo mocnego zaniżania prędkości co owocuje tym, że nie ma wrażenia płynności w działaniu filmu i w wielu momentach trzeba naprawdę mocno się napocić aby utrzymać nakazaną przez tempo filmu prędkość. Wiem, że w zasadzie o to chodzi w treningu żeby się spocić, ale nie jest fajnie jeżeli kręcimy na przełożeniu 50-14 z kadencją 80 i powinniśmy mieć prędkość ok. 35 km/h, a program pokazuje niecałe 20. A na dokładkę aplikacja pokazuje nam, że powinniśmy przyspieszyć bo jedziemy za wolno w porównaniu do filmu. Wielokrotnie sprawdzałem ustawienie czujników i nic to nie pomogło. Wnioskuję, że odczyt prędkości nie jest rzeczywisty tylko w jakiś sposób „przetwarzany” pod kątem aktualnie wyświetlanego filmu. Można to obejść „fałszując” w opcjach rozmiar koła i podając trochę mniejszą średnicę niż mamy faktycznie. Oprócz prędkości aplikacja podaje jeszcze kadencję (do jej odczytu nie mamy żadnych zastrzeżeń) oraz moc. Tę ostatnią należy traktować bardzo teoretycznie, porównanie z odczytami mocy w pedałach Garmin Vector 2 wykazało bardzo duże różnice. W czasie jazdy mam jeszcze na bieżąco podgląd na profil trasy oraz jej przebieg na mapie i to jest bardzo fajne. Po zakończeniu treningu dane z przejechanej trasy są zapisywane w pamięci. Na prostych wykresach możemy prześledzić zapis powyższych danych. Ciekawostką jest to, że możemy eksportować ślad przejechanej trasy aby wgrać go sobie do nawigacji i przejechać ją „w realu” jeżeli wybieramy się akurat w ten rejon świata. Na koniec jeszcze mniej fajna informacja. Dostęp do aplikacji jest płatny. Z trenażerem dostajemy kod aktywacyjny odblokowujący ją na okres 3 miesięcy, później dostęp kosztuje 9,99 EUR na miesiąc (znacznie taniej wychodzi gdy kupujemy abonament na dłuższy czasu). Bez wykupionego abonamentu mamy dostęp tylko do paru darmowych filmów.



Ci, którzy po aplikacji oczekują gromadzenia i ułatwiania analizy danych treningowych mogą poczuć się zawiedzeni bo w tym względzie B'Twin Trainer oferuje tylko podstawowe funkcjonalności: prędkość, przejechany dystans, kadencję, moc i puls (jeżeli dokupimy sensor).


Reasumując nowy trenażer B'Twina to ciekawa propozycja. Dobrze wykonany, oferujący poziom oporu pozwalający na porządny trening nawet bardzo zaawansowanym kolarzom amatorom. Aplikacja B'Twin Trainer, mimo zastrzeżeń jakie we mnie budzi, na pewno jest w stanie mniej zaawansowanym użytkownikom umilić długie godziny treningów. Ci bardziej zaawansowani, przy tej cenie trenażera, mogą potraktować ją razem z modułem Bluetooth Smart jako gratisowy dodatek i korzystać z innej aplikacji bardziej odpowiadającej ich potrzebom.




AKCESORIA DODATKOWE
Podstawka pod koło to moim zdaniem wyposażenie obowiązkowe, ponieważ z jednej strony stabilizuje rower, ale przede wszystkim sprawia, że pozycja rowerzysty jest naturalnie wypoziomowana i nie obciążamy niepotrzebnie nadgarstków podczas godzin spędzanych na trenażerze. Podstawka B'Twin nie ma dodatkowych elastomerowych wytłumień czy możliwości regulacji wysokości (symulacja podjazdów), ale kosztuje niewiele, dzięki czemu nie zwiększa kosztów trenażera. Cena: 29,99 zł.


Ochraniacz chroniący rower przed kapiącym potem. Dla mnie także absolutnie konieczny element wyposażenia dodatkowego. Nawet jeżeli będziesz trenował w pomieszczeniu, w którym temperatura będzie poniżej 15°C, to gwarantuje, że po 30 minutach i tak zacznie z ciebie kapać pot. I nie chodzi tutaj tylko o higienę, ale także ochronę roweru oraz podłoża przed kwasem jakim, było nie było, jest nasz pot. Ochraniacz B'Twina spełnia swoje zadanie przyzwoicie, chociaż wolałbym jak byłby o kilka centymetrów szerszy, bo teraz podczas dynamicznej jazdy z kołysaniem na boki „wychodzi” się poza jego ochronę. Ciekawostką jest to, że torebkę w której kupujemy ochraniacz możemy wykorzystać jako uchwyt na bidon mocowany do kierownicy. Cena: 39,99 zł.


Uchwyt na smartfona B'Twin 300 to kolejne akcesorium, które może być przydatne w trenowaniu jeżeli nie mamy tableta, a aplikację „odpalimy” na telefonie. Nietypową cechą uchwytu jest możliwość zapięcia go także na nadgarstku, dzięki czemu można wykorzystać go nie tylko podczas biegania, ale także właśnie do treningów na trenażerze. Wadą uchwytu jest jego rozmiar dopasowany do urządzeń 4-4,5 calowych, 5 calówki wchodzą mocno na wcisk. Drugą słabą stroną są grube szwy, które bardzo utrudniają „namacanie” przycisków znajdujących po bokach obudowy. Na plus należy zaliczyć dobrą ochronę przed warunkami zewnętrznymi (otwór, przez który wsadzamy telefon do środka, osłonięty jest szerokim mankietem) oraz dedykowane otwory do wyprowadzenia kabla słuchawek. Cena: 29,99 zł.


Dodano: 2016-01-22

Autor: Paweł Kisielewski

Tagi: test, trenażery, B'Twin

Reklama


Aktualny numer

Piszemy m.in.

    Piszemy m.in. o:
  • lekkie koła do maratonu
  • Road Tour 2019
  • Andy - Apu Wamani
  • testujemy: Fulle XC, Ghost Kato 3.9 AL, KTM X-Strada 20, Trek Madone SLR 9 Disc eTap,Merida Silex 200, Scott Ransom 920